To tiramisu jest jedno z najprostrzych jakie zrobiłam.
Przygotowałam je na spotkanie z dziewczynami. Ostatnie chwile w ogrodzie trzeba spędzić wyjątkowo.
Rozmowy, uśmiechy, opowieści... słońce delikatnie głaszcze nasze twarze a ciepły wiatr rozgarnia kosmyki włosów.
Zanurzamy łyżki w puszystym kremie.
Zanurzamy łyżki w puszystym kremie.
Słodycz kremu, miekkość biszkoptu i gorycz kakao. Do tego kieliszek amaretto i kawa.
Dziewczyny, kiedy nastepne spotkanie? :)
Tiramsiu.
1 opakowane podłużnych biszkoptów
300 g mascarpone
250 g śmietanki kremówki
3/4 szklanki cukru pudru
świeżo parzona mocna kawa
likier amaretto
kilka kropel aromatu z gorzkich migdałów
W mikserze ubijamy śmietankę. Dodajemy ser, cukier puder i kilka kropel esencji migdałowej.
Jeszcze chwilę ubijamy.
Mieszmy amaeretto z kawą w proporcjach 1:2. Jedna część likieru i 2 części kawy.
Biszkopty zanurzamy, tylko z jednej strony aby za bardzo nie nasiąkły.
Układamy warstwy: biszkopty, krem, kakao a następnie: biszkopty i krem.
Ostawiamy do lodówki na cała noc.
Przed podaniem posypujemy kakao.
Przepis z małymi zmianami pochodzi z blogu White Plate.
Mam, zjadłam sama połowe blachy, a wzbogacone jest o mase krówkową;)
OdpowiedzUsuńZapisuję do zrobienia, bo bardzo mnie zaciekawiłaś! Piękne zdjęcia! :-)
OdpowiedzUsuńLubię przepis za to, że nie używasz surowych jajek, których nie mogę teraz jeść :-)
Pozdrawiam serdecznie!
Jeden z moich ulubionych deserów, rewelacja ;)
OdpowiedzUsuńTakie tiramisu to ja lubię- duuużo mascarpone i delikatne biszkopty. Stęskniłam się za nim; )
OdpowiedzUsuń